Przycisnął z całej siły moje ciało do mokrej i chropowatej kory drzewa. Jęknęłam gdy poczułam ból w kręgosłupie, a w oczach stanęły mi łzy. Zacisnęłam powieki i potrząsnęłam mokrą głową.
"To niemożliwe, to niemożliwe, to niemożliwe... Uspokój się Abigail to się nie dzieje naprawdę..." uparcie powtarzałam sobie w myślach te dwa zdania jednak doskonale wiedziałam, że to rzeczywistość.
-Mówiłem ci, że przede mną nie uciekniesz.- usłyszałam jego głos. Mocniej zacisnęłam powieki spod których spływały łzy jednak deszcz je maskował. Potrząsnął mną mocno przez co moja głowa co chwila odbijała się od drzewa.-Ty mała podstępna dziwko.- warknął i zamachnął się, a po chwili jego ostre paznokcie rozorały mój policzek. Upadłam na mokrą ściółkę. Dotknęłam piekącego miejsca. Zobaczyłam na dłoni rozmazaną krew. Serce mi stanęło, a oddech przyspieszył. Chciałam wstać i uciec, ale moje kończyny były sparaliżowane przez strach i nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Złapał mnie za tył koszulki i podniósł do góry. Zaczęłam się szarpać i wyrywać na wszystkie strony jednak on dala mnie trzymał. Odwrócił mnie w swoją stronę i złapał mnie za nadgarstki. Zaczęłam histerycznie szlochać i wołać o pomoc.
-Zamknij się kurwa.- syknął i ponownie mnie uderzył z taką siła, że zakryłam twarz mokrymi włosami.- Nigdy mi nie uciekniesz zrozum to w końcu.- warknął i popchnął mnie na drzewo. Wbiłam paznokcie w korę i zacisnęłam usta.
-Z-zostaw mn-mnie...- wydukałam przez łzy, a on tylko się zaśmiał
-Myślisz, że się ciebie posłucham? Jesteś nic nie wartą szmatą. Zapł...- i wtedy usłyszałam głos który był moim zbawieniem, a przecież to przednim chciałam uciec.
-Abby! Gdzie jesteś?!- otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Obejrzał się i spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem.
-Jeszcze po ciebie wróce...- syknął i puścił mnie po czym pobiegł w głąb lasu po chwili znikając gdzieś w deszczu. Stałam wpatrzona przed siebie wbijając paznokcie w korę drzewa nie mogą się ruszyć nadal sparaliżowana strachem.
-Abby! Gdzie jesteś?!- usłyszałam po raz kolejny głos Liam'a. Zmusiłam się do ruchu.
-Liam...- szepnęłam zachrypniętym głosem i ruszyłam biegiem przed siebie- Liam!- krzyknęłam biegnąc przed siebie.
-Abby!- jego głos był coraz bliżej. Nie zatrzymywałam się i biegłam przed siebie. W oddali już go widziałam. Stał w deszczu wypatrując mnie, a jego włosy opadały mu na czoło.
-Liam!- wpadłam na niego mocno go obejmując i szlochając histerycznie w jego mokrą koszulkę. Objął mnie swoimi ciepłymi ramionami i zaczął mnie uspokajać.
-Dziewczyno gdzieś Ty uciekła. Nic ci nie jest, Abby? Słyszysz mnie?- ujął moją twarz w dłonie. Spojrzałam na niego czerwonymi oczami. Jego twarz była rozmazana przez ciągle napływające łzy.
-J-ja... On... Widziałam... Mówił, ż-że wróci...- jąkałam się nie mogąc zbudować żadnego logicznego zdania.
-Kto? Kto tam był?- pokręciłam tylko mokrą głową nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa, a kolejne łzy spłynęły z moich oczu. Ponownie ukryłam twarz w jego mokrej koszulce. Wplątał jedną dłoń w moje potargane i mokre włosy, a drugą mocno przycisnął mnie do swojej piersi jakby bał się, że znowu mu ucieknę, ale nie miałam odwagi. On nadal gdzieś tu jest.
"Wrócę po ciebie..." Nie obchodziło mnie już kim jest Liam. Chciałam żeby teraz ze mną był i mnie chronił.
-Chodźmy stąd.- szepnął. Kiwnęłam głową i oderwałam twarz od jego piersi jednak nadal z całej siły zaciskałam dłonie w pięści na jego plecach. Bałam się że jak go puszcze znowu coś się stanie... Coś złego...
-Boję się...- szepnęłam zaciskają usta w wąską linię.
-Wracamy.- oznajmił i splótł swoje palce z moimi. Ścisnęłam jego dłoń najmocniej jak umiałam, a On tylko wzmocnił uścisk.
Siedziałam nieruchomo na kanapie owinięta kocem. Wpatrywałam się w czarny ekran telewizora plazmowego wiszącego nad kominkiem w którym przyjemnie palił się ogień oświetlając delikatnie oświetlając mały salonik. Liam i tych dwóch kolesi byłi w kuchni. Zawzięcie o czymś dyskutowali.
-Po co ona tu jest?- usłyszałam ochrypły i głęboki głos jednego z nich
-Nie twoja sprawa.- warknął Liam
-Dlaczego tak uciekła?- usłyszałam inny głos
-Przestraszyła się.
-Nie powinno jej tutaj być i dobrze o tym wiesz, Liam.
-To jest mój dom i ja będę decydował o tym kto tu będzie przebywał.
-Pozbądź się jej.- warknął ochrypły głos. Pasował do lokowatego chłopaka.
-Nie pozbywam sie ludzi na których nie mam zlecenia. Tylko spróbujecie ją tknąć, a przysięgam, że przedziurawię wam te puste łby na wylot.- syknął ciszej, ale i tak to usłyszałam. Poczułam jak moje ciało sie napina, a po chwili po moich policzkach spłynęło kilka łez. Po chwili pojawił się obok mnie Liam. Drgnęłam gdy usiadł obok i zacisnęłam powieki.
-Przyniosłem ci herbatę.- odezwał się. Nie odpowiedziałam. Nawet na niego nie spojrzałam. Usłyszałam jak odstawia kubek na szklany stolik, a po chwili poczułam jego palce na policzku. Natychmiast odsunęłam twarz jak oparzona i otworzyłam oczy spoglądając na niego zdezorientowana i przestraszona.
-Chcę tylko zobaczyć rany.- wytłumaczył łagodnie. Kiwnęłam głową i przybliżyłam się odrobinę.Chwycił delikatnie moją twarz w dłonie i obejrzał mój rozorany policzek. Przymknęłam oczy gdy przejechał delikatnie kciukiem po ranach.
-Poczekaj. Pójdę po apteczkę.- wstał i wyszedł do kuchni. Zamienił kilka zdań z tymi chłopakami i wrócił. Otworzył apteczkę i położył ją na stoliku. Po chwili pojawili się ci kolesie.
-My spadamy.- oznajmił loczek i wyszedł rzucając mi chłodne i nieprzyjemne spojrzenie. Blondyn zatrzymał sie na chwilę w drzwiach i posłał mi delikatny, i niepewny uśmiech. Mimo to byłam pewna, że był on na sto procent szczery. Odwzajemniłam go delikatnie i również niepewnie. Jego ręka drgnęła ku górze jednak w połowie zatrzymał ja i zacisnął dłoń w pięść po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam cicho. Liam wyjmował z apteczki waciki i wodę utlenioną. Namoczył wacik i odstawił buteleczkę z płynem na stolik.
-Może szczypać.- ostrzegł nim przyłożył materiał do policzka. Kiwnęłam głową i zacisnęłam usta, i powieki. Poczułam okropne pieczenie i syknęłam formując dłonie w pięści.- Chwilka.- przetarł ostrożnie policzek i zmienił wacik. Tym razem poczułam chłód, który w idealny sposób łagodził ból, który wcześniej odczuwałam. Rozluźniłam dłonie i otworzyłam delikatnie oczy.Napotkałam jego tęczówki wpatrujące się we mnie. Zawstydzona przeniosłam wzrok na swoje dłonie. Skończył oczyszczać moje rany i przykleił na mój policzek małe plasterki.
-Skończone.- oznajmił
-Dziękuję.- szepnęłam nadal na niego nie patrząc.
-Jutro rano odwiozę cię do domu. Wyjedź do rodziców, znajomych gdziekolwiek tylko nie zostawaj w mieście. Przynajmniej na jakiś czas.- posprzątał wszystkie rzeczy i zaniósł apteczkę spowrotem do kuchni. Wstałam z kanapy zabierając ze sobą koc i szczelnie się nim owijając po czym skierowałam się w stronę schodów. Weszłam na piętro i skierowałam się do sypialni. Wzięłam przypadkowe ubrania i zamknęłam się w łazience. Zdjęłam z siebie ubrania które były całe ubrudzone ziemią i bieliznę. Weszłam do kabiny i odkręciłam gorącą wodę. Stałam tak chwilę rozkoszując się tym jak jej strumienie uderzają w moje plecy. Umyłam się szybko chcąc jak najszybciej znaleźć się w łóżku i zasnąć, aby zapomnieć o tym dniu. Owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do lustra. Oceniłam swoje wcześniejsze siniaki. W niektórych miejscach stały się żółte, a w niektórych całkowicie znikły.Ubrałam się szybko nie chcą patrzeć w swoje obicie. Założyłam bieliznę, szorty i bluzę, która okazała się bluzką Liama. Czułam zapach jego perfum. Zaciągnęłam się jego zapachem i zamknęłam oczy.
Wyszłam z łazienki i od razu wślizgnęłam się do łóżka. Po chwili do pokoju wszedł Liam. Zabrał koc, poduszkę i ubrania.
-Co robisz?- szepnęłam
-Będę spał w salonie.- mruknął szukając czegoś jeszcze. Westchnął i skierował się do wyjścia.
-Czekaj.- zatrzymałam go w progu. Obejrzał się przez ramie.- Zostań ze mną... Nie chcę być teraz sama...- szepnęłam patrząc się na światło lampki. Stał chwilę zastanawiając się. W końcu się odwrócił i odłożył rzeczy na miejsce. Zdjął koszulkę i położył się w dresach na łóżko. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego. Zbliżyłam się odrobinę, a on na mnie spojrzał. Odwrócił się na lewy bok i przyglądał mi się.
-Boję się przyszłości...- szepnęłam. Objął mnie delikatnie, a ja wtuliłam się w jego rozgrzaną klatkę piersiową. Pocałował moje czoło i cicho westchnął.
-Wszyscy się jej boimy.- usłyszałam, a po chwili zapadłam w głęboki sen. Chciałam, aby ten dzień już się skończył.
Obudziłam się wtulona w plecy Liam'a. Natychmiast się do niego odsunęłam i poczułam jak moje policzki przybierają kolor dorodnego pomidora. Wstałam po cichu z łóżka i podeszłam do balkonu. Było szaro i mokro. Słońce próbowało się przebić przez chmury, ale po jakimś czasie zrezygnowało i całkowicie zniknęło. Spojrzałam na Liam'a. Jak spał wyglądał spokojnie. Kołdra odkrywała jego ciało przyozdobione tatuażami. Miałam ochotę podejść do niego i obrysować palcami kontur każdego z nich. Potrząsnęłam głową chcąc odtrącić od siebie tą idiotyczną myśl. Zabrałam ubrania i skierowałam się do łazienki. Wzięłam prysznic. i ubrałam się. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze. Dotknęłam delikatnie zraniony policzek i obejrzałam siniaki na rękach. Westchnęłam i opuściłam łazienkę.
Liam stał ubrany przed balkonem i wpatrywał się w jeden punkt przed sobą. Spojrzał na mnie przez ramie i chwycił torbę leżącą koło niego. Zarzucił ją na ramie i odwrócił się w moją stronę.
-Gotowa?- spytał. Kiwnęłam głową nie będąc pewna swojej odpowiedzi. Wyszedł z pokoju, a ja za nim. Zeszłam na dól. Po raz ostatni rozglądając się po małym saloniku i ruszyłam do drzwi. Wyszłam na chłodny poranek i zeszłam z werandki. Stanęłam na polance i wzięłam głęboki wdech. Stanęłam obok auta. Liam wrzucił torbę do bagażnika i otworzył drzwi. Wsiadłam do środka i zapięłam pasy. Uruchomił silnik i ruszył. Obejrzał się za siebie obserwując domek który znikał wśród drzew. Zacisnęłam usta w wąską linię i patrzyłam się uparcie przez okno.
Po piętnastu minutach wyjechaliśmy z lasu i włączyliśmy się do ruchu. Obserwowałam samochody które Liam wyprzedzał i drzewa rozmywające się przy drodze. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o zagłówek fotela. W samochodzie panowała cisza której nikt z nas nie chciał przerywać. Po jakimś czasie dojechaliśmy na moje osiedle. Spojrzałam na ochroniarza przy bramie i budynki. Przełknęłam ślinę kiedy Liam otworzył mi drzwi i wysiadłam z auta.
-Pamiętaj o tym co ci mówiłem. Kiedy wejdziesz do domu zamknij się na klucz. Zadzwoń do rodziców i wyjedź do nich na jakiś czas. Nie możesz zostać w mieście. Zadzwonię do ciebie kiedy będziesz mogła wrócić, rozumiesz?- kiwnęłam twierdząco głową- Poczekam aż wejdziesz do klatki. Idź.- wyminęłam go i ruszyłam w stronę bramy. Ochroniarz kiwnął głową na mój widok. Zatrzymałam się w miejscu i odwróciłam się podchodząc do Liam'a. Spojrzał na mnie zdziwiony jednak ja tylko chwyciłam mocno jego koszulkę i przyciągnęłam go do siebie.
Jego usta były ciepłe i spierzchnięte. Smakowały papierosami i miętą. Zacisnęłam dłonie w pięści na jego koszulce gdy poczułam jego dłonie na mojej talii. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Nie chciałam żeby mnie zostawiał. Nie chciałam się z nim rozstawać... Rozchyliłam lekko usta chcąc mu dać większe pole do popisu. Jego język odnalazł mój i rozpoczęliśmy walkę. Przeniosłam jedną dłoń na jego włosy i pociągałam delikatnie ich końcówki. Liam zacisnął mocniej dłonie na mojej talii i przycisnął mnie do swojego ciała. Oderwaliśmy się od siebie kiedy nasze płuca wołały o tlen. Schowałam twarz w zgłębieniu jego szyi. Oboje lekko dyszeliśmy. Nie spodziewałam się, że odważę się zrobić coś takiego. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
-Dziękuję. Za wszystko.- szepnęłam. Pocałował moje czoło i puścił mnie.
-Idź.- szepnął. Puściłam jego koszulkę i ruszyłam w stronę bramy. Ochroniż ponownie kiwnął w moją stronę głową i ukłonił się lekko.
-Panienko Clark.- oznajmił i otworzył bramę. Obejrzałam się ostatni raz i skierowałam się w stronę klatki. Wpisałam kod i usłyszałam charakterystyczny brzdęk oznajmiający, że drzwi są otwarte. Po chwili usłyszałam ryk silnika i pisk opon. Nie oglądając się za siebie i walcząc z łzami weszłam do klatki i wbiegłam do windy zanim drzwi się zamknęły.
Co to do cholery było?! Dlaczego jej na to pozwoliłem?! Dlaczego?! To nie powinno się nigdy zdarzyć! NIGDY. Uderzyłem dłońmi o kierownicę i wcisnąłem pedał gazu w podłogę. Wyprzedzałem każdy samochód na drodze i łamałem wszystkie przepisy razem z ograniczeniami prędkości. Wjechałem na skrzyżowanie i nie przejmując się znakami ani niczym innym przejechałem przez nie, nie zwracając uwagi na klaksony. Skręciłem gwałtownie w prawo. Jechałem prostą ulicą i zatrzymałem się z piskiem opon na podjeździe. Zgasiłem silnik i wysiadłem trzaskając z całej siły drzwiami.
Wyjąłem torbę z bagażnika i skierowałem się do drzwi wejściowych. Włożyłem klucz do zamka i przekręciłem go dwa razy. Zamknąłem drzwi jednym kopnięciem i rzuciłem torbę na podłogę. Klucze zostawiłem na szafce i rzuciłem na nią kurtkę. Wszedłem do salonu i rozejrzałem się. Od razu dało się zauważyć rozbity stolik. Westchnąłem i wszedłem do kuchni. Wyciągnąłem z lodówki zimne piwo po czym wróciłem do salonu. Usiadłem na kanapie wpatrując się w czarny ekran telewizora. Westchnąłem i otworzyłem butelkę biorąc spory łyk. Nadal czułem ten nieznośny smak wanilii. Chciałem się go pozbyć, ale nie miałem pojęcia jak. Zirytowany odstawiłem piwo na komodę i wstałem. Wszedłem po schodach na piętro nie spoglądając na zdjęcia wiszące na ścianach. W wejściu od razu zdjąłem koszulkę i rzuciłem ją gdzieś w kąt. Wszedłem do łazienki i rozebrałem się. Odkręciłem wodę w kabinie i stałem tak chwilę i pozwalając jej strumieniom spływać po moim ciele. Zamknąłem oczy i zobaczyłem ją. Wyobraziłem sobie jej usta na moich. Jej ciało pode mną...
"STOP KURWA!" Rozkazałem sobie w myślach i natychmiast otworzyłem oczy. Szybko się umyłem i wyszedłem spod prysznica. Wytarłem się i nałożyłem bieliznę, i dresy. Wyszedłem z zaparowanego pomieszczenia i nie mając siły kompletnie na nic położyłem się na łóżku. Objąłem poduszkę i zamknąłem oczy. Tej nocy śniłem tylko o jednym... Jej ustach o smaku wanilii...
Od autorki:
Heeej misiaczki!
Chciałam was przeprosić za tak długą przerwę, ale po prostu nie ma czasu ;x
Dlatego teraz dodaję dłuższy rozdział <3
Zmieniałam jego wersję chyba z kilkanaście razy, ale mam nadzieję,
że się wam podoba.
Przede wszystkim dziękuję wam, że licznik odwiedzin przekroczył 1700!!
To dla mnie naprawdę wiele znaczy <33
Mam nadzieję, że się wam podoba i liczę na szczere komentarze :3 ♥
Lots of love xx